Poczatek choroby szacuje m/w na 5-6 rok zycia. Wowczas zobaczylem w kale ruszajacego sie bialego robaczka. Niby nic dziwnego, bo to wiek przedszkolny, moglem zlapac jakies owsiki. Powiedzialem o tym rodzicom, ktorzy zalecili jedzenie kapusty kiszonej, picie soku z ogorkow kiszonych. Od tamtej pory nigdy nie widzialem "obcego", az do tego roku. Gdy przegladam zdjecia z dziecinstwa, stwierdzam, ze bylem duzo lepiej zbudowany, w porownaniu z obecnym stanem. Pamietam tez, ze w wieku 5-6 lat mialem duzo wiecej energii, checi do zycia. 2-3 lata pozniej mialem juz since pod oczami, zapalenie spojowek, bole brzucha, glowy, zgage, luzne stolce, krew z nosa itd. W miare dorastania zaczalem miec problemy ze skora twarzy; glownie na nosie pojawily sie w duzej ilosci wagry, z ktorych po scisnieciu skory nosa wychodzily takie "krysztalki ropy(?)", oraz biala maz. Na twazy wiele paskudnych, ropiacych czerwonych krostek, rowniez z biala mazia. Dojrzewanie, to okres intensywnego rosniecia. Uroslem i to dosc sporo, niestety tylko wyciagnelo mnie w gore, a np w pasie mam tyle, ile modelka

Rowniez w okresie dojrzewania pojawyly sie problemy z oczami - w lewym wlasciwie z tygodnia na tydzien pojawily sie klebki rurek, jakies owalne komorki. Niestety pozniej to samo stalo sie z drugim okiem. Mysle, ze to byl okres, kiedy moglem sie zarazic tasiemcem, lub wtedy sie uaktywnil (o ile go mam).
Trzy lata temu, po swietach bardzo rozbolal mnie brzuch. Po kilku dniach bolu przyszla niedroznosc jelit (?) - przez 8 dni nie moglem sie wyproznic, moglem jedynie wydalic male ilosci czarnego kalu zawierajacego krople krwi (otarcia mechaniczne?). Czulem, jakbym dzwigal kilka cegiel badz kamieni w brzuchu. 4 dnia tych niezwyklych bolow brzucha poszedlem do lekarza, skarzac sie na intensywne bole brzucha, krew w kale. Lekarz popatrzyl na mnie jak na idiote, wypisal skierowanie na badania krwi i maczu. Krew wyszla rewelacyjnie, mocz co najmniej dziwnie (ale mogla byc to wina butelki po jakims syropie, w ktorej zanioslem probke - kilka razy wyparzylem butelke). Calosc trwala 8 dni, pozniej wydalilem jakby zweglony kal, przez nastepny tydzien mialem biegunki, oraz oczywiscie bol nie do wytrzymania. Po tych 2 tygodniach poczulem sie lepiej i od tego czasu nie przeczyszczalo mnie juz tak np po frytkach, czy jakims ciescie, jak wczesniej. Sytuacja troche sie poprawila, bardzo sie zawiodlem na lekarzach, wiec zaniechalem szukania przyczyny.
W tym roku postanowiem raz na zawsze cos z tym zrobic, czulem sie wykonczony, jadlem sporo, a nadal nie moglem przybrac na wadze. W swoim zywieniu mialem wplecione posilki o 10/11 w nocy. Gdy budzilem sie w nocy slyszalem, jak pracuje moj uklad pokarmowy - cos jak sieczkarnia.
Sporo czytalem w interniecie. Po odpowiednim przygotowaniu przelamalem sie i poszedlem do lekarza, proszac o konkretny lek. Dostalem recepte na Ve--o- i skierowanie na badania po kuracji. Zazywajac to wydalilem poczatkowo cos w rodzaju malych igielek, bylo rowniez kilka "bialych nitek" o srednicy ok. 1mm i dlugosci ok 7cm, pozniej bylo duzo kawalkow, ktore przypominaly oslonke rozgotowanego grochu. Mialem takie gazy, ze ... Mysle, ze to byly glisty. Kuracje powtorzylem po 2 tyg.
Wyniki kuracji byly rewwelacyjne - brak zgagi, bolow brzucha i podbrzusza, mniej gazow, twarz sie troche zagoila, wiecej sily, nareszcie wlasciwa konsystenca stolcow, itd. Zrobilem badania - wynik negatywny.
Jednak nie wszystko minelo, tzn since pod oczami, zastoj wagowy i wciaz brak energii pozostaly. Ktoregos dnia sprobowalem lewatywy, ktorej skutki opisalem gdzies wyzej. Stwierdzilem, ze mam jeszcze jakiegos tasiemca, uzbrojonego lub bruzdoglowca.
W prywatnej przychodni zrobilem drugie badania; podstwowe badanie krwi, kal na pasoz i labie. Wszystkie wyniki w normie i obecnosci nie stwierdzono (po dacie wynikow widze, ze np lambie tzymali tylko 4 dni, a chyba powinno sie 10). W kale znajuduje czasami cos w rodzaju lanych klusek i brazowo-czarnych nieregularnych kuleczek.
Probowalem przez kilka dni jesc tylko kiszona kapuste, ewentualnie bigos.
W miedzyczasie kupilem Pa-a-ro-ex, przez pierwszy tydzien jego zazywania mialem rzadki katar - mysle, ze uklad odpornosciowy wreszcze wygrywal. Zagoila sie wiekszosc krostek, troche poprawil obraz w oczach. Podczas stosowania czulem, jakby w brzuchu cos sie przesuwalo w dol.
Probowalem tez jesc chrzan - wydalilem kilka kawalkow "oslonki z ugotowanego grochu tak jak wczesniej, tyle tylko, ze tym razem o mniejszej prawdopodobnej srednicy i czerwone (witamina b12 ?).
Pozniej przyszla kolej na kamale, probowalem kilka razy w odstepach kilku dniowych, bo chyba nie dam rady stosowac tego codziennie. Po przeczyszczeniu czulem jakby cos ciazylo w jelitach, niestety nigdy nie wydalilem dziadostwa.
Z kazdym badaniem, z kazdym zakupem odzywala nadzieja, ze juz za kilka dni moge byc zdrowy.
I to w zasadzie tyle jak do tego czasu. Mam ochote potwierdzic swoje przypuszczenia, poprzez elektroniczne badania, jednak nie mam pomyslu, gdzie w swoim rejonie takie cos wykonuja. Mysle tez o zrobieniu badan rtg, musze sie dowiedziec, czy wykonuja to bez skierowania i czy to wogole ma sens przy poszukiwaniu pasozytow.
Sprobuje tez: nasion z dyni - mozna je dostac w sklepie, ale suszone ponoc nie dzialaja, a nie chce czekac az do jesieni; nalewki z orzecha - zrobie lub kupie; nafte z pestkami z dyni, tylko tu mam pytanie, czy to nie jest za bardzo toksyczne dla ogranizmu i czy mozna to kupic w sklepach, bo juz nie mam sily szukac ?
Pozdrawiam, kazda informacja bedzie przydatna.